Pan Jezus przychodzi co roku na
nowo do naszych serc niezależnie od tego jakiej narodowości jesteśmy i gdzie
mieszkamy. Pierwszy raz w życiu Święta Bożego Narodzenia spędziłam poza moją
ojczyzną i nie w gronie najbliższej rodziny.
Czym różni się świętowanie w
Peru? Trwa tylko jeden dzień, 25
grudnia. 26 jest normalnie pracujący, to zwykły dzień. Oczywiście bardzo ważna
jest też wigilia. U nas w domu na Święta została grupa ponad 20 chłopaków,
reszta rozjechała się do swoich domów. Przygotowania
szły pełną parą cały dzień: zakupy, sprzątanie, dekorowanie, gotowanie. O godzinie 8 wieczorem pięknie ubrani poszliśmy
na mszę świętą, tutaj już świąteczną, a po powrocie zaczęliśmy przygotowania do
kolacji i potem uroczyście zasiedliśmy do stołu. Jedliśmy tradycyjnie indyka i piliśmy
czekoladę na gorąco. Stół uzupełniliśmy już według własnego uznania grillowanym
mięsem, sałatkami, słodkościami. Pamiętaliśmy też o polskim akcencie i
podaliśmy wszystkim barszcz czerwony.
Normalnie indyka powinno się jeść
tutaj o północy, ale zaczęliśmy szybciej. A o północy poszliśmy na dach naszego
domu, żeby podziwiać fajerwerki! Bo tutaj świętuje się narodziny Chrystusa
bardzo radośnie i wita jak przyjście w Polsce Nowego Roku.
Prezentów nie było. Otrzymaliśmy
je wcześniej, na wigilii całego naszego domu 20 grudnia, zanim nie wyjechali
nasi chłopcy. Myślę, że dzięki temu w nocy 24 grudnia mogliśmy się skupić na
tym, co najważniejsze. Prawdziwie otworzyć swoje serce i zaprosić do niego
Chrystusa.