piątek, 17 października 2014

Wychowawcą być



Już od dwóch tygodni pracuję jako wychowawca. Ale dopiero dziś poczułam, jaka to odpowiedzialność. Dziś musiałam zagłosować czy przyjmujemy do domu kolejnych dwóch chłopaków. Nastoletnie rodzeństwo.

Spotkanie w biurze dyrektora.  Trzech psychologów, w tym jeden z tutejszego MOPS-u, grupa wychowawców, chłopcy, dyrektor… I półtora godziny pełnego skupienia, żeby zrozumieć, o czym mowa. Żeby usłyszeć tych, co siedzą przy oknie, bo hałas ulicy skutecznie utrudnia przetwarzanie dochodzących informacji. Przy takich długich przemówieniach zwykle wyłączam się po chwili. Za dużo informacji naraz, mój mózg nie jest w stanie ich przetworzyć.

Muszę dobrze poznać sytuację. Wyobrazić sobie chłopców w naszym domu, ich warunki życia, ich resocjalizację u nas. To nie jest kwestia dania lub nie dania im szansy. To troska o pozostałych 80 wychowanków.

Bardzo przeżywam to spotkanie. To dla mnie kolejna lekcja, jak być wychowawcą.  Następna będzie, gdy chłopcy zamieszkają z nami.
Przyjęliśmy ich.